Biuletyn 1(6)/1998 Strona główna

Spotkanie z Panem Waldemarem Szymonem Gustawem Kruszyną-Kotulskim

Pan Waldemar Szymon Gustaw Kruszyna-Kotulski, artysta rzeźbiarz, działacz turystyczny, organizator i przewodnik wycieczek ukończył 100 lat! Naprawdę trudno w to uwierzyć, patrząc na Pana Waldemara, który nie wygląda na swoje lata. To dla nas ogromny zaszczyt i przyjemność, że Pan Waldemar zapisał się do TRUBADURA, zwłaszcza że przychodzi na każde nasze klubowe spotkanie.

Pan Waldemar zgodził się na krótką rozmowę. Artysta prowadzi bardzo aktywny i intensywny tryb życia, w związku z czym nie ma dużo czasu. Tym bardziej dziękujemy, że zgodził się spotkać z nami i opowiedzieć o sobie. Z ogromną przyjemnością mogliśmy też obejrzeć Jego pracownię na Starym Mieście w Warszawie i podziwiać Jego prace.

Pan Waldemar bardzo dużo podróżował po świecie, a Polskę przewędrował “wzdłuż i wszerz”. Uczestniczył w wykopaliskach archeologicznych w Damaszku, Aleksandrii i Assuanie, podróżował po pustyni Gobi, był między innymi w Indiach, Egipcie i na Borneo.

Urodziłem się w Kijowie. Ukończyłem w 1926 roku Akademię Sztuk Pięknych im. Strogonowa w Moskwie. W październiku tegoż roku wyjechałem z Moskwy przez Kijów i Odessę do Konstantynopola. Stamtąd pojechałem do Aleksandrii i Damaszku, gdzie pracowałem przy wykopaliskach archeologicznych, rysowałem, zajmowałem się dokumentacją, fotografowałem. Tam spotkalem mojego bardzo bogatego wuja, z którym odbyliśmy razem kilka wycieczek, m.in. do Indii. W samym Damaszku byłem z przerwami kilka miesięcy. Mój wuj kupił ziemię i dom na Borneo i mieszkał tam ze swoją żoną, a ja czasem do niego wyjeżdżałem.

Później pracowałem z Kazimierzem Michałowskim w Aleksandrii, Assuanie, północnym Egipcie. Razem z kolegą Piotrem Muszyńskim przyjęliśmy pracę na statku. Obaj (on z zawodu oficer W.P., ja rzeźbiarz) pracowaliśmy jako kucharze. Płynęliśmy francuskim statkiem frachtowym o nazwie “Tuluza“, który kursował między Marsylią a Kairem. Piotr Muszyński wyjechał do Kanady. Ja chciałem już wracać do Europy. W Polsce zamieszkałem dopiero w 1929 roku. I zająłem się rzeźbą i wycieczkami, złapałem “bakcyla” turystyki.

Jak sam mówi, ma dwie pasje: rzeźbę i turystykę. Pan Waldemar od kilkudziesięciu lat związany jest z Oddziałem Warszawskim PTTK (obecnie Warszawa Śródmieście). Współpracuje też z Kołem Przewodników. Organizował, przygotowywał i prowadził wiele różnych wycieczek po Polsce. Uczestnicząc w wielu imprezach turystycznych, artysta utrwalał je na fotografii.

Można powiedzieć, że rzeźba i turystyka to moje główne zainteresowania. W miarę możliwości zajmowałem się rzeźbą, gdy nie mogłem pracować, jeździłem na wycieczki i organizowałem je. Muszę powiedzieć, że jedno drugiemu bardzo pomagało. Gdy na jakiejś wycieczce robiłem szkice czy fotografie, potem je w domu rysowałem. Wszędzie mogłem znaleźć interesujące osoby, które rysowałem. I balet, i tańce, i sztuka, i turystyka - to było wszystko ze sobą powiązane.

Maluję głównie kobiety i dzieci. Kobieta wcale nie musi być piękna, wiele osób, które rysowałem, nie było pięknych, czasem z wyglądu były to bardzo przeciętne, może nawet pospolite osoby, ale miały w sobie to coś, że chciało się na nie patrzeć, a ja chciałem je rysować.

Pan Waldemar opowiedział nam także o swoich zainteresowaniach muzycznych. Od kilkudziesięciu lat artysta jest aktywnym członkiem Towarzystwa Miłośników Teatru Wielkiego w Warszawie.

Z muzyką jestem związany od bardzo dawna. Zacząłem pracować przy odbudowie Teatru Wielkiego, gdy przyjechałem z Łodzi (wcześniej, przed przyjazdem do Warszawy, mieszkałem w Łodzi). Inżynier Bohdan Pniewski, architekt, który odbudowywał wtedy Teatr, zaproponował mi zrobienie makiety. I zamiast rzeźby robiłem makiety. Byłem 2-3 lata na etacie, a potem pracowałem już na pół etatu. A później znowu zacząłem jeździć po świecie, zacząłem prowadzić wycieczki.

A opera - to jeszcze w Moskwie, jeszcze gdy byłem uczniem, przed maturą. Moje dwie ciotki tańczyły w balecie, bardzo zainteresowałem się baletem, a później, gdy przyjechałem do Warszawy, znowu zainteresowałem się baletem i sztuką operową.

Klub Operowy TRUBADUR życzy Panu Waldemarowi jeszcze wielu długich lat życia, w dalszym ciągu bardzo aktywnej działalności i dużo, dużo zdrowia. Serdecznie dziękujemy za rozmowę.

opracował Tomasz Pasternak