Biuletyn 4(9)/1998 Strona główna

Kocham barytony

W jednym z numerów Biuletynu przeczytałam bardzo interesujący artykuł Pani Barbary Pardo, który poświęciła swoim barytonowym fascynacjom, pisząc między innymi o Andrzeju Hiolskim. Przeczytałam go z tym większym zainteresowaniem, że sama jestem gorącą zwolenniczką tego głosu i uważam, że nie tylko na sopranach i tenorach opera stoi. Baryton jest głosem, który w równym stopniu potrafi przekazać liryzm, co dramatyzm. Często postacie, których partie przeznaczone są na ten rodzaj głosu, są znacznie ciekawsze do interpretacji aktorskiej - bywają często niejednoznaczne, są “czarnymi charakterami”. Do moich ulubionych śpiewaków obdarzonych tym głosem należą przede wszystkim: Sherrill Milnes, Andrzej Hiolski, Dietrich Fischer-Dieskau i Ruggero Raimondi.

Zacznę od Milnesa, od którego rozpoczęła się moja miłość do opery. Sherrill Eustache Milnes (tak brzmi jego pełne nazwisko) urodził się 10 stycznia 1935 roku w Illinois w USA. Dysponuje barytonem o niezwykle jasnej barwie i nieskazitelnej intonacji. Rozpoczął swoją karierę od ról w operach mozartowskich. Zanim doszedł do postaci Don Giovanniego, śpiewał między innymi partię Masetta. W jego dyskografii znajduje się również Dyrektor teatru - niezbyt często grywana pozycja z mozartowskiego repertuaru. Milnes interpretuje mozartowskich bohaterów w sposób niezwykle plastyczny, żywy, pozbawiony jakiejkolwiek “cukierkowatości”, co niestety jest notorycznym błędem popełnianym przez wielu śpiewaków, którzy jednakowo śpiewają słowa ”amore” i “morte”.

Kolejnym ważnym kompozytorem w śpiewaczej karierze Milnesa jest Verdi. Milnes śpiewał we wszystkich znaczących operach tego kompozytora, dlatego skupię się tutaj tylko na bardziej istotnych pozycjach, takich jak Makbet, Rigoletto i Otello. Makbet Verdiego jest jedną z nielicznych oper, której głównym bohaterem jest baryton. Wprawdzie nie jest to dzieło tak popularne jak Traviata czy Trubadur, jednak równie piękne i niosące niezwykle silny ładunek dramatyczny. Trudno jest mi pisać o interpretacji Milnesa, gdyż jest ona dla mnie po prostu idealnym zrozumieniem partytury Verdiego, odczytaniem jej poprzez teatr Szekspira. Jak wiadomo, najtrudniej jest pisać o ideale tak, aby nie popaść w banał, więc w tym przypadku polecam jedynie nagranie – niech sztuka broni się sama.

Rola Rigoletta – książęcego błazna – to również ciekawa pozycja w barytonowym repertuarze. Jest to postać zarówno komiczna, jak i tragiczna, skazana na życie w samotności, mimo przebywania na książęcym dworze. Głos Milnesa jest tutaj trochę ciemniejszy i jeszcze bardziej potężny niż w nagraniu Makbeta. Milnes oddaje tutaj każdy szczegół partytury, ma wręcz krystaliczną dykcję.

Pisząc o kreacji Jagona w operze Otello, muszę dodać, że jest to moja ulubiona opera Verdiego. Jago Milnesa jest postacią bardzo subtelną, introwertyczną, o nieruchomej twarzy, skrywającej zbrodniczy zamiar. Jedynie w dwóch fragmentach opery odkrywa się - gdy śpiewa swoje szydercze “credo” i w duecie kończącym drugi akt.

Również bardzo ważnymi operami w dorobku artystycznym Milnesa są dzieła Pucciniego i Masseneta. Milnes grał bardzo wielu pucciniowskich bohaterów, jednak za najbardziej charakterystyczną dla niego można uznać kreację Jacka Rance’a w Dziewczynie z Zachodu. Milnes jest tutaj jak zwykle śpiewakiem doskonałym, tak że skupię się tylko na opisie jego interpretacji aktorskiej. Gra postać klasycznego szeryfa znanego nam wszystkim z amerykańskich westernów. Jest nieprzejednanym, zimnym typem, który miłość nazywa gadaniem”, ale pod maską obojętności skrywa gorącą namiętność. Z miłości do tytułowej “dziewczyny z Zachodu” gotowy jest rzucić swoją żonę, a z zazdrości znęcać się nad Johnsonem i w rezultacie prawie go powiesić. Milnes na scenie zachowuje się bardzo swobodnie – porusza się jakby zupełnie nie przejmował się tym, że jednocześnie śpiewa. Nigdy jeszcze nie widziałam śpiewaka, który pali cygaro w trakcie śpiewania, albo jest na tyle naturalistyczny, że pluje na sceniczne deski.

Repertuar francuski to kolejna mocna strona Milnesa. Jego jasny baryton doskonale nadaje się do wykonywania potoczystych i długich fraz twórców późnego francuskiego romantyzmu.

Aby obraz Milnesa jako śpiewaka był pełny, należy wspomnieć jeszcze o takich tytułach jak IX Symfonia Beethovena, Cztery poważne pieśni Brahmsa, Ocalały z Warszawy Arnolda Schönberga (partia recytatora). Śpiewał także znane utwory Leonarda Bernsteina.

Jak wynika z powyższego, Milnes jest śpiewakiem niezwykle wszechstronnym. Zajmował się również dyrygenturą, napisał książkę o budowaniu postaci scenicznej. Szkoda, że mimo niezbyt zaawansowanego wieku, po około dwudziestu latach śpiewania (szczyt jego kariery przypadł na lata 70. i 80.) zakończył swoją międzynarodową karierę. Dla miłośników pisania listów podaję informację, że listy pisane do Milnesa nie lądują w koszu na śmieci i można liczyć na otrzymanie jego zdjęcia z autografem - ja poprosiłam i otrzymałam.

Joanna Długosz