Biuletyn 1(10)/1999 Strona główna

Benefis w Operze Bałtyckiej
Rozmowa z Florianem Skulskim

W dniu 16 lutego br. w Operze Bałtyckiej w Gdańsku odbyła się niecodzienna uroczystość – benefis Floriana Skulskiego z okazji 40-lecia pracy artystycznej. Na ten wyjątkowy spektakl Mistrz wybrał jedną ze swoich ulubionych ról – Miecznika w Strasznym Dworze. Artysta jak zwykle wokalnie znakomity, z dużą brawurą wykonał słynną orację z II aktu, dając wiarygodny obraz staropolskiego szlachcica-patrioty, pełnego ciepłej miłości do swoich urodziwych cór. Poza kreacją jubilata, na sukces przedstawienia złożyły się starannie przygotowana strona muzyczno-wokalna (każdy akt prowadzony przez innego dyrygenta), reżyseria, wartko prowadzona akcja oraz ładna, bezpretensjonalna scenografia utrzymana w pastelowych kolorach, no i pięknie, ogniście odtańczony mazur. Na przedstawieniu obecni byli Prezydent Miasta Gdańska i władze wojewódzkie. Przedstawiciel Prezydenta Rzeczypospolitej nadał jubilatowi Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski. Chcąc bliżej zaprezentować w “Trubadurze” jednego z najwybitniejszych artystów naszego operowego Parnasu, poprosiłam Pana Skulskiego o chwilę rozmowy.

Początki kariery, jak to zazwyczaj bywa, były prozaiczne. Młody technik mechanik, obdarzony pięknym, lirycznym barytonowym głosem, z potrzeby ducha – obcowania z muzyką, śpiewał w chórze operowym. Jednocześnie kształcił się w Akademii Muzycznej. Chórzysta o “takim” głosie i muzykalności nie mógł oczywiście nie zwrócić uwagi dyrygentów. W 1959 roku Jerzy Katlewicz powierzył Skulskiemu partię Walentego w Fauście. I tak to się zaczęło. Już jako solista śpiewał w Bydgoszczy i Bytomiu. Z czasem powrócił do Gdańska, i z Operą Bałtycką jest ściśle związany. Występuje także na scenach innych teatrów. Często współpracował z warszawskim Teatrem Wielkim, zwłaszcza za dyrekcji Roberta Satanowskiego. Tam też kreował Króla Rogera K. Szymanowskiego – partię wyjątkowo trudną wokalnie. Były też występy zagraniczne: Moskwa (Bolszoj), Wiedeń, Paryż, Niemcy. Ze wzruszeniem wspomina Artysta występ w Antycznym Teatrze w Atenach, gdzie śpiewał właśnie Rogera. Sukces występu (o czym mówił) potwierdził entuzjazm publiczności oraz znakomite recenzje w prasie; myślę, że duże znaczenie miał sam fakt zaprezentowania wybitnego dzieła polskiego kompozytora z librettem nawiązującym do starożytnej Grecji.

Dorobek artystyczny Skulskiego jest znaczny – kilkadziesiąt partii operowych lirycznych i dramatycznych. Szczególnie upamiętnił się w rolach Verdiowskich: Germont w Trawiacie, Rigoletto, Nabucco, który jest ostatnio ulubioną rolą Mistrza. Chętnie śpiewa też Cyrulika. Z sentymentem wspomina artysta sukces w Faworycie, w której partnerował Stefanii Toczyskiej. Skulski nie hołduje nowoczesnym, “udziwnionym” inscenizacjom, choć z konieczności bierze w nich udział.

W swoim czasie Skulski zajął się również reżyserią i pedagogiką. Uczył w Akademii Muzycznej na stanowisku docenta. Po kilkuletniej przerwie zamierza wrócić do tej działalności, ponieważ praca z młodymi śpiewakami dawała wiele satysfakcji.

Pytałam o nagrania – nie ma żadnych propozycji! Otóż to! Odwieczny problem polskich artystów. W moim przekonaniu niezrozumiałe i oburzające jest nieutrwalanie produkcji tej miary śpiewaków co Skulski. W rezultacie więcej wiemy o artystach – obcokrajowcach niż o rodzimych, którzy w wielu przypadkach dorównują światowym sławom. Natomiast sklepy muzyczne pękają w szwach od kiczowatych nagrań miernych zespołów.

Czy ma wśród słynnych barytonów swój wzorzec? Nie, nie uznaje naśladownictwa. Zdaniem Skulskiego każdy artysta powinien być przede wszystkim sobą. Wyraz artystyczno-wokalny to sprawa indywidualnej wrażliwości. Ma jednak ulubionego barytona – jest nim Renato Bruson. Z trzech słynnych tenorów najwyżej ceni sztukę Plácida Domingo.

Opowiedziałam też Mistrzowi o naszym klubie, pokazałam kilka numerów Biuletynu i w imieniu “Trubadura” zaprosiłam na czerwcowe spotkanie, które ma się odbyć właśnie w Gdańsku. Serdecznie podziękowałam Panu Skulskiemu za rozmowę.

Danuta Gulczyńska