Biuletyn 1(18)/2001 Strona główna

Głosy na wagę

Do Rankingu polskiego belcanto na początek XXI wieku autorstwa Bronisława Tumiłowicza opublikowanego w numerze 10 (64) Przeglądu pasuje tylko jedno określenie: kuriozum. Kuriozalne są jednak nie tylko miejsca przyznane w nim konkretnym śpiewakom – z czym zresztą nie mam zamiaru polemizować, bo nie mam pojęcia, jakie kryteria oceny przyjął autor. Zadziwiły mnie przede wszystkim krótkie opisy poszczególnych rodzajów głosów. Pan Tumiłowicz np. prezentuje tenorów jako kategorię śpiewaków, do których arsenału chwytów należą wszelkie talenty Mariana Krzaklewskiego. Prawdziwy bas natomiast charakteryzuje się według niego tym, że nie może przypominać głosu krowy ani barana. Autor podkreśla, że aby to osiągnąć, nie wystarczy wypić kilkanaście piw…

Największą “zaletą” Rankingu Tumiłowicza są, delikatnie mówiąc, nietuzinkowe określenia, mające zapewne przybliżyć czytelnikowi sylwetki prezentowanych artystów. Przyznam, że czytając te fragmenty, na przemian turlałam się ze śmiechu i rzucałam ciężkimi przedmiotami. Celowo też używam słowa “sylwetki” – bowiem najwięcej uwagi autor (widać nieprzejednany esteta) poświęca… wadze polskich śpiewaków. I tak, możemy się dowiedzieć, że: Marzanna Rudnicka jest pulchna i apetyczna, Anna Lubańska – powinna zrzucić parę kilo, Jadwidze Rappe nie sposób dobrać partnera, bo jest za wysoka, Dorota Radomska schudła, więc prezentuje się (…) ciekawiej, Krzysztof Kur potrafi schudnąć kilkadziesiąt kilo. Do tego dodajmy “urocze” uwagi typu: robi karierę z pomocą męża, czy, moim zdaniem, szczyt złego smaku – we fragmencie poświęconym Magdalenie Idzik, na którą Andrea Bocelli (jak wiemy, niewidomy tenor) nawet nie spojrzał!

Nie wiem, jakiego wirtualnego czytelnika miał na myśli autor, tworząc swój Ranking. Jeśli mało obeznanego z polską sceną operową (co sugerują teksty o rodzajach głosów), to obawiam się, że taki odbiorca nie zrozumie nawet połowy “subtelnych” żarcików pana Tumiłowicza. Jeśli natomiast autor pisał dla operomanów, to trafił kulą w płot. Nie jest dla nas bowiem tajemnicą, kto gdzie już wystąpił, gdzie zaczynał i jak wygląda. Powiem więcej, w wielu wypadkach mało nas to obchodzi. Sądzę, że na pierwszym miejscu stawiamy jednak głos, a nie wagę. Zaś dowcipasy typu: Kazimierz Kowalski – śpiewa, że miał wszystko, Czesław Gałka – miał wszystko i śpiewa są po prostu żenujące. Ale dość już tych obrzydliwości, ciekawych innych “złotych myśli” pana Tumiłowicza odsyłam do lektury Przeglądu.

Aha, mam jeszcze jedno pytanie, nie wiem tylko, czy zwrócić się z nim do autora tekstu, czy może bezpośrednio do zainteresowanych artystów. Ciekawi mnie: jak się odbywa pożyczanie vis comica? Czy Andrzej Klimczak oddaje ją po spektaklu Bogdanowi Śliwie? A jeśli śpiewają obaj w jednym przedstawieniu – to co?

Katarzyna K. Gardzina

PS Już po napisaniu tego tekstu ukazał się w Przeglądzie kolejny ranking Bronisława Tumiłowicza, tym razem Ranking filmowych piersi. Może w końcu czas na ranking polskich publicystów muzycznych, np.: Bronisław Tumiłowicz - u śpiewaczek najbardziej interesuje go górne “c“ i dolne “d“.