Trubadur 3(20)/2001 Strona główna

Viva il Canto w Cieszynie

W dniach 24–31 sierpnia 2001 roku w Cieszynie, Ustroniu i Kończycach Małych miał miejsce X Festiwal Muzyki Wokalnej Viva il canto. Dyrektorem artystycznym festiwalu, organizowanego przez Stowarzyszenie Miłośników Muzyki Viva il canto w Cieszynie, jest Kałudi Kałudow.

Postanowiłam wybrać się na kończącą festiwal Galę Verdiowską. Przybyłam do Cieszyna około 17-ej. Położone u stóp Beskidów miasto przywitało mnie piękną słoneczną pogodą, z przyjemnością więc przeszłam się po nim, by odnaleźć Teatr im. Adama Mickiewicza, w którym o godzinie 19.00 miał rozpocząć się koncert. Teatr wybudowany w roku 1910 według projektu dwóch sławnych architektów wiedeńskich Felnera i Hellmera jest pięknym obiektem o bardzo miłej atmosferze, choć nie najlepszej akustyce.

Program koncertu był bardzo ciekawie ułożony. Część pierwszą rozpoczęła uwertura do Nabucca, a następnie Rafał Siwek wykonał arię króla Filipa z Don Carlosa, Danuta Nowak-Połczyńska arię Azuceny z Trubadura, Adam Kruszewski arię Germonta z Traviaty, Iwona Hossa-Derewecka arię Violetty z Traviaty, Małgorzata Walewska arię Ulryki z Balu maskowego, Jae-Chul Bae arię Ricarda z Balu maskowego. Na część drugą składały się przede wszystkim duety, poprzedzone uwerturą do Mocy przeznaczenia: duet Aidy i Radamesa z Aidy (Małgorzata Kneć-Ajdukiewicz i Kałudi Kałudow), duet Violetty i Germonta z Traviaty (Iwona Hossa-Derewecka i Adam Kruszewski), duet Azuceny i Manrica z Trubadura (Danuta Nowak-Połczyńska i Kałudi Kałudow), duet Gildy i Księcia z Rigoletta (Iwona Hossa-Derewecka i Jae-Chul Bae) i na zakończenie preludium do Traviaty, a następnie kwartet Gildy, Magdaleny, Rigoletta i Księcia z Rigoletta w wykonaniu Iwony Hossy-Dereweckiej, Małgorzaty Walewskiej, Adama Kruszewskiego i Jae-Chul Bae. Na bis wszyscy artyści zaśpiewali ulubione chyba przez każdą publiczność Libiamo ne’lieti calici z Traviaty.

Koncert był piękny. A raczej przepięknie śpiewany. Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Śląskiej w Katowicach jest bowiem najbardziej fałszującą orkiestrą, jaką dane mi było kiedykolwiek słyszeć. I nie mógł nic na to poradzić cudowny José Maria Florencio Junior, brazylijski dyrygent osiadły w Polsce, musiałby bowiem najpierw nauczyć gry na instrumencie co poniektórych, doświadczonych podobno, muzyków. Odnosiło się wrażenie, że orkiestra w ogóle nie zwracała na dyrygenta uwagi i grała jak jej było wygodniej, a raczej jak jej się udało. Byłam pełna szczerego podziwu dla dyrygenta, że nie roztrzaskał pulpitu na głowie najbliższego muzyka i nie wyszedł. Podobną cierpliwością i wyrozumiałością wykazali się śpiewacy, którzy na szczęście nie pozwolili, by orkiestra zepsuła koncert. Rekordy bił pewien wiolonczelista, co do którego odniosłam wrażenie, że trzymał ten instrument w rękach po raz pierwszy. Było to tym szczególniej drażniące, że fałszował podczas arii króla Filipa z Don Carlosa. Wyrazy uznania dla Rafała Siwka, który pomimo niemiłosiernego zawodzenia wiolonczeli, zaśpiewał tę arię bardzo ładnie.

Wielka szkoda, że Danuta Nowak-Połczyńska rzadko występuje w Polsce – pięknie zaśpiewała Stride la vampa!, a następnie, wraz z cudownym Kałudi Kałudowem, duet Azuceny i Manrica. Wyjątkową barwą głosu popisała się Małgorzata Walewska w arii Ulryki. Jak zwykle cudownym Germontem był Adam Kruszewski. Prawdziwie zachwyciła mnie swoją Violettą i Gildą Iwona Hossa-Derewecka, którą do tej pory miałam przyjemność słyszeć jedynie w roli Hanny w Strasznym dworze. Mam nadzieję móc częściej podziwiać jej słowiczy głos na scenie warszawskiego Teatru Wielkiego. Bardzo ładnie śpiewał występujący we Włoszech koreański tenor Jae-Chul Bae.

Żałujcie, drodzy Klubowicze, nie było Was na tym koncercie. Szczerze polecam, byście w swoich przyszłorocznych kalendarzach operowych umieścili Festiwal Muzyki Wokalnej Viva il canto w Cieszynie.

Zuzanna Zacharewicz