Trubadur 4(25)/2002 Strona główna

Birgit Nilsson
Bogini ciemnego sopranu

Mówi się, że sopran taki, jakim dysponowała Birgit Nilsson, zdarza się raz na wiele dziesięcioleci. Ze znanych śpiewaczek może tylko – nie mniej wielka – Kirsten Flagstad miała głos o tych rzadko zdarzających się właściwościach. Jest nawet pewne podobieństwo co do przebiegu karier obu heroin – takie, że obie rozpoczęły je całkiem późno.

Birgit Nilsson urodziła się w 1918 roku, w niewielkim mieście Vastra Karups w południowej części Szwecji. Jej ojciec zakupił tam piękną farmę, na której dorastała. W czasie gdy była już sławną śpiewaczką, często wracała w swe rodzinne strony, aby zaznać tam chwili spokoju i ukojenia. Sama Nilsson mówiła, że jej zainteresowanie muzyką zaczęło się, kiedy jeden z pracujących na farmie ojca podarował jej na czwarte urodziny dziecinne pianino, na którym udawało jej się grać ze słuchu. Wtedy wszyscy przekonali się, że już jako dziecko musiała dysponować bardzo dobrym słuchem. Nauka nut i gry z nich przyszła dopiero później, ale mała Birgit nie zapowiadała się wtedy na wybitną instrumentalistkę. Ojciec nie traktował poważnie jej zapatrywań na temat przyszłego wyboru drogi życiowej zawodowego muzyka. Mimo to Birgit śpiewała od wczesnych lat w chórze szkolnym, a po osiągnięciu piętnastego roku życia w chórze kościelnym. Tam po raz pierwszy ktoś pomyślał o tym, że Birgit Nilsson jest świetnym materiałem na przyszłą śpiewaczkę, zwłaszcza koncertową. Był to jej instruktor w chórze, któremu zaśpiewała serenadę – tyle, że barytonem!

Po ukończeniu szkoły w Götheborgu, dała już kilka – głównie zorganizowanych przez jej matkę, która zdążyła zauważyć talent córki – koncertów. Zdecydowała się na przesłuchanie w Królewskiej Akademii Muzycznej w Sztokholmie i była pierwszą na liście nowo przyjętych. Ostatecznie wstąpiła do Królewskiej Szkoły Operowej, ale tam spotkała ją niemiła atmosfera, posądzono ją wręcz, że w zasadzie nie jest muzykalna! Były to słowa tamtejszego autorytetu, dyrygenta Leo Blecha. Po okresie, kiedy nie dawano jej możliwości pokazania się na scenie w jakimś poważnym repertuarze (z wyjątkiem partii Agaty z Wolnego strzelca, którą śpiewała w 1946 roku i z której, niestety, po zaledwie trzech przedstawieniach ją zdjęto), wydarzyło się coś, co miało znaczny wpływ na całe życie artystyczne naszej bohaterki. Sopranistka, która miała grać rolę Lady Makbet w Operze Królewskiej, nieoczekiwanie zachorowała, wtedy Hans Busch (syn wielkiego Fritza Buscha) przypomniał sobie o usłyszanym gdzieś sopranie – sopranie Birgit Nilsson.

Był rok 1947. Nilsson w wyjątkowo szybkim tempie wróciła ze swej farmy i w jedną noc nauczyła się roli Lady Macbeth, która stała się wielkim sukcesem i jak sądzę, punktem zwrotnym w całym moim życiu – jak sama mówiła o tym wiele lat później. Z dalszych wspomnień Birgit wynika, że po tym wydarzeniu sam dyrygent Blech zawiózł ją do Berlina, aby tam zaśpiewała na koncertowym przedstawieniu w I akcie Walkirii Richarda Wagnera. Uważała jednak, że nie była jeszcze gotowa na rozpoczęcie światowej kariery, była zdania, że musi minąć trochę czasu, a ona powinna poszerzyć swój repertuar. 10 września 1948 roku Birgit Nilsson wyszła za mąż za Bertila Niklassona, studenta weterynarii, którego przypadkowo poznała w pociągu. Wtedy, to znaczy w latach 1947 – 1951, śpiewała tak w niemieckich utworach, jak i we włoskich; były to na przykład role Donny Anny, Aidy, Toski, ale też Lizy z Damy pikowej Czajkowskiego. W 1951 r. pojawiła się pierwszy raz na festiwalu w Glyndebourne (oczywiście w operze Mozarta – w Idomeneo), jednak od wczesnych lat pięćdziesiątych zaczął się jej romans z muzyką Wagnera, wtedy jeszcze w rolach Senty (Holender tułacz), Wenus (Tannhäuser) i Zyglindy (Walkiria).

W sezonie 1953–1954 Birgit Nilsson śpiewała już w Wiedniu, występowała w Lohengrinie i Walkirii, a w 1954 miała swój debiut na scenie “wagnerowskiej świątyni” w Bayreuth (rola Elzy w Lohengrinie). Właśnie na lata 50-te przypada prawdziwy rozwój kariery, talentu i mistrzostwa Birgit Nilsson. Pojawiły się role Salome (R. Straussa), Izoldy, Brunhildy w Zmierzchu bogów. Wykreowała też, oryginalną jak na jej kanon, sceniczną postać w Penelope Liebarmana, ale nie wracała już potem do współczesnych ról. Poza tym partie: Turandot, Elektra i Żona Baraka z Kobiety bez cienia Richarda Straussa, Agata, Leonora (Fidelio Beethovena), Amelia z Balu maskowego Verdiego. Co bardzo ciekawe – jedno z pierwszych nagrań płytowych Nilsson, pochodzące z 1953 roku, to rola Judyty w Zamku Sinobrodego Beli Bartoka pod dyrekcją Friscaya).

To takie złożone charaktery, że za każdym razem można w nich odkryć jakieś nowe aspekty – tak Nilsson wypowiedziała się na temat ról w dramatach muzycznych Richarda Wagnera, to one właśnie stały się czymś, z czym niemalże utożsamia się dziś nazwisko Birgit Nilsson. Wielka kariera wielkiej heroiny wagnerowskiej rozpoczęła się od przedstawienia Tristana i Izoldy na deskach Metropolitan Opera w Nowym Jorku (1958 r). Lata 60-te i 70-te to dwie dekady, w których nie było równych Nilsson odtwórczyń ról wagnerowskich, przede wszystkim tych najtrudniejszych – Izoldy i Brunhildy. Cóż można napisać o niej, kreującej te role? Głos w pełni kontrolowany, zawsze doskonały pod względem technicznym. Karl Böhm – wybitny dyrygent, z którym Nilsson wielokrotnie występowała, pisał o niej: nigdy nie słyszałem, aby ten wspaniały sopran się zmęczył, albo: Pamiętam to przedstawienie, jakby było wczoraj, to był drugi “Tristan”, którym dyrygowałem w Bayreuth, z udziałem Nilsson i Windgassena, którzy śpiewali tak nieopisanie pięknie, że powódź dźwięków zawładnęła i mną, i orkiestrą do tego stopnia, że w pewnym momencie zorientowałem się, iż staje się to zbyt niebezpieczne dla prowadzenia przedstawienia. Był to głos obdarzony dwiema najbardziej indywidualnymi cechami – ogromną mocą (trzeba wysłuchać choćby Elektry pod dyrekcją Sir Georga Soltiego nagranej dla Dekki w roku 1967, zwłaszcza końca wielkiego dialogu z Klitamnestrą, żeby się o tym przekonać) i unikatową, ciemnozłotą barwą. Jeszcze później przyszły kolejne wielkie sukcesy. Można do nich zaliczyć przede wszystkim wieloletnie występy na festiwalach w Bayreuth, stałe występy w Metropolitan Opera i wszystkich innych liczących się teatrach operowych świata. Wcześniej, w roku 1958, została poproszona o otwarcie 370 sezonu operowego w mediolańskiej La Scali – jako Turandot. Była drugą (po Marii Callas) śpiewaczką nie-Włoszką, która miała przywilej otwarcia sezonu w tej wspaniałej operze. W 1966 dokonała innego, bardzo ciekawego wyczynu, mianowicie zaśpiewała na scenie MET i Wenus, i Elżbietę w jednym przedstawieniu Tannhäusera (niedawno Deutsche Gramophon wydało to przedstawienie na CD, dyr. Otto Gerdens). Ze wspomnianym Wolfgangiem Windgassenem – heldentenorem – wykreowała tak wspaniałe role wagnerowskie, że dziś trudno tak naprawdę znaleźć nagrania, które mogłyby z nimi konkurować – przynajmniej pod względem wokalnym.

Zawsze wolała nagrania na żywo niż te studyjne. Nie można imitować tego samego napięcia, podekscytowania, “serca” właśnie kreowanego przedstawienia. Poza tym, w studio może się okazać, że wykonałeś jakiś fragment wspaniale tylko po to, żeby zaraz go powtórzyć, bo ktoś w orkiestrze się pomylił. Musisz więc powtarzać to znowu i znowu, co oczywiście jest bardzo męczące – mówiła nasza bohaterka. Mimo tej deklaracji nie sposób odmówić jej geniuszu, jakim się popisała właśnie w kilku wybranych nagraniach studyjnych. Nie można zapomnieć o jej udziale w epokowym nagraniu całości Pierścienia Nibelunga pod dyrekcją Sir Georga Soltiego. Jeżeli spojrzy się na obsadę tego monumentalnego dzieła, trudno wprost uwierzyć, że przy okazji jednego projektu udało się zgromadzić taką obsadę, włączywszy w nią Kirsten Flagstad, której Nilsson była następczynią. Jest to pierwsze kompletne nagranie Pierścienia, moim zdaniem (a sądzę, że i większości miłośników Wagnera) nadal najlepsze. Nagranie wspomnianej już Elektry również można uznać za wzorcowe, to samo w zasadzie tyczy się Turandot (EMI, z Franco Corellim, pod dyrekcją F. Molinari-Pradellego, 1966). I tym, razem nie studyjne, nagranie Tristana i Izoldy z W. Windgassenem pod dyr. Karla Böhma. O tym klejnocie w historii fonografii można napisać zupełnie nowy artykuł.

A jaka była Birgit Nilsson prywatnie? Miała bardzo duże i oryginalne poczucie humoru. Zwłaszcza pamiętniki Rudolfa Binga – wieloletniego dyrektora Metropolitan Opera pełne są wesołych wspomnień. Ten uważany powszechnie za surowego człowiek miał zwyczaj klękania przed nią, gdy wracała do MET na nowy sezon. Wywoływało to oczywiście masę śmiechu wśród pracowników widzących swego szefa w takiej sytuacji. Kiedyś Birgit dowiedziała się o tym, że był on z wizytą u królowej angielskiej i gdy Bing witał ją kolejny raz na klęczkach, rzekła do niego: Odkąd był Pan u królowej wychodzi to Panu dużo lepiej. Innym razem Bing zapytany, czy miał kiedykolwiek jakieś problemy z Birgit Nilsson, odparł: Żadnych, wkładasz tylko odpowiednią sumę pieniędzy i słyszysz wspaniały głos (trudny do przetłumaczenia zwrot w oryginale brzmi: Not at all, you put enough money in and a glorious voice comes out). To prawda, Birgit Nilsson uwielbiała duże sumy pieniędzy, ale nigdy nie zachowywała się jak kapryśna gwiazda. Podobno Maria Callas nie mogła jej darować, że w latach 60-tych, kiedy sama była u szczytu sławy, właśnie Nilsson otrzymywała najwyższe gaże za występy. Sama Birgit potrafiła na przykład zamówić sobie po przedstawieniu kufel zimnego piwa do garderoby, żeby ochłodzić gardło, co bardzo gorszyło niektóre inne artystki.

Birgit Nilsson pożegnała się ze sceną operową w 1984 roku. Przez jakiś czas udzielała jeszcze lekcji śpiewu, ale i tego niedługo zaprzestała. Ostatnio można było zobaczyć ją na wielkiej gali organizowanej przez Fundację Richarda Tuckera 10 sierpnia 2001 r. Mieszka teraz w Szwecji, gdzie z wielkim umiłowaniem zajmuje się swym pięknym ogrodem.

Dyskografia Birgit Nilsson

(wybór)

B. Bartok, Zamek Sinobrodego, dyr. Friscay, 1953 r., Blubell 75.

L. v. Beethoven, Fidelio, dyr. Maazel 1964 r., London\ DECCA 48104

L. v. Beethoven, Fidelio (fragmenty), dyr. Bernstein 1970 r., Gala 816

W. A. Mozart, Don Giovanni, dyr. Leinsdorf, 1959 r., DECCA 458245

G. Puccini, Tosca, dyr. Maazel, 1966 r., London\ DECCA 460753

G. Puccini, Turandot, dyr. Molinari-Pradelli, 1965 r., EMI 69327

G. Puccini, Turandot, dyr. Leinsdorf, 1960 r., BMG/RCA 62687

G. Puccini, Turandot, dyr. Gavazzeni, 1964 r., Opera D’Oro 1152

G. Puccini, Turandot, dyr. Votto, 1958 r., Opera D’Oro 1256

J. Strauss, Die Fliedermaus, dyr. Karajan, 1960 r., London/DECCA 21046

R. Strauss, Elektra, dyr. Solti, 1967 r., DECCA 417 345,2

R. Strauss, Salome, dyr. Solti, 1961 r., London/DECCA 14414

R. Strauss, Die Frau ohne Schatten, dyr. Sawallisch, 1976 r., Melodram 30033

G. Verdi, Aida, dyr. Mehta, 1965 r., EMI 7632292

R. Wagner, Der Ring des Nibelungen, dyr. Solti, 1965 r., DECCA 455 555,2

R. Wagner, Der Ring des Nibelungen, dyr. Böhm, 1967 r., Philips 20325

R. Wagner, Der Ring des Nibelungen, dyr. Kempe, 1954 r., Melodram 10027

R. Wagner, Götterdammerung, dyr. Knappertsbusch, 1955 r., Opera D’Oro 356944

R. Wagner, Lohengrin, dyr. Jochum, 1954 r., Opera D’Oro 1149

R. Wagner, Tristan und Isolde, dyr. Böhm, 1966 r., DG 449772

R. Wagner, Tristan und Isolde, dyr. Sawallisch, 1957 r., Melodram 10020/

R. Wagner, Tristan und Isolde, dyr. Solti, 1960 r., DECCA/London 30234/

R. Wagner, Tristan und Isolde, dyr. Stein, 1971 r., VAI 1178

R. Wagner, Birgit Nilsson Sings Wagner, (różni dyrygenci), 1996 r. , Philips 454 312,2

C. M. v. Weber, Der Freischütz, dyr. Heger, 1968 r., EMI 7632292

Paweł Krukow