Trubadur 1(30)/2004 Strona główna

Pocztówki z Ankary

Ankara, 19.03.2004

W Ankarskiej Operze marzec raczej nieciekawy. Poza Uprowadzeniem z seraju Mozarta i Eugeniuszem Onieginem Czajkowskiego kilka oper tureckich, jak Uszy Midasa F. Tüzüma oraz operetki: Wesoła wdówka i kilka operetek tureckich. Natomiast sporo baletów, m.in. Spartakus Chaczaturiana czy Polegli z Canakkale tureckiego kompozytora O. Salliel. Poza tym recitale wokalne, koncerty symfoniczne. Wszystko to zarówno na scenie opery, jak i operetki (w gmachu muzeum malarstwa i rzeźby).

Udało mi się zdobyć tę kartkę, niestety tylko z fragmentem gmachu opery (zbudowana w 1934 r. i przebudowana w 1948). Zdziwił mnie natomiast niezmiernie stojący przed gmachem (z lewej strony) ponad 3-metrowy pomnik... Leyli Gencer! Niestety dość brzydki.

Serdeczne pozdrowienia. Amir Z. Szlachta

***

Ankara, 3.04.2004

Żeby nie być gołosłownym, przesyłam zdjęcia Ankarskiej Opery i pomnika Leyli Gencer.

Niestety nie udało mi się być tam na jakimkolwiek przedstawieniu. Dwa dni temu byłem natomiast w Operze Istambulskiej na Madame Butterfly. Miłe zaskoczenie. Wspaniała Butterfly – Evren Eksi. W ogóle cały zespół na naprawdę dobrym poziomie i bardzo młody (poza Pinkertonem – Hüseyin Likos). Głosy dobrze wyszkolone i silne. Także świetny głosowo, jak i aparycyjnie, Sharpless – Önay Günay. Dyrygował zupełnie nieznany w Italii Antonio Pirolli. Dekoracje tradycyjne, takie sobie. Zupełnie też niepotrzebnie, według mnie, w głębi sceny projekcja morza ze statkiem Pinkertona, który zawija do portu. Trochę też inna reakcja publiczności, niż w Europie (chociaż Istambuł formalnie też leży w Europie). Bardzo nikłe oklaski (widać, że to kultura trochę im obca), a na końcu przedstawienia stają wszyscy uroczyście jak przy śpiewaniu hymnu i oklaskują. Sam teatr (oficjalnie nazywa się Centrum Kulturalnym Ataturka – poza operami idzie tam i dramat) to taki kwadratowy oszklony budynek, który stoi w samym centrum przy placu Taksim. Wnętrze nowoczesne, wyłożone drewnem, dwa balkony. Trochę kojarzyło mi się z teatrami budowanymi w okresie socrealizmu. Opery od dopiero kilku lat śpiewane są tu w językach oryginalnych. Nad sceną ukazują się napisy tak jak w Teatrze Wielkim. Bilety bardzo tanie. Pierwsze miejsca kosztują zaledwie 7 milionów lirów (a więc 7 franków szwajcarskich), lecz pomimo tego publiczności niewiele, zaledwie połowa sali (dużo młodzieży). A może był to jakiś nietypowy dzień?

Łączę serdeczne pozdrowienia.

Amir Z. Szlachta