Trubadur 1(30)/2004 Strona główna

Podróż, której nie było...

Relacje, wydarzenia... – czy może powstać relacja z wydarzenia, które się nie odbyło? Może, bo 13 marca spektakl Podróży do Reims został odwołany z powodu żałoby narodowej, a mimo to miało miejsce pewne wydarzenie.

Jakiś czas wcześniej grupa Klubowiczów wybierających się na to “europejskie” przedstawienie postanowiła obdarować występujących w nim artystów kwiatami, aby wyrazić uznanie dla stworzonych przez nich kreacji. Inicjatorki całego przedsięwzięcia upewniły się w piątek wieczorem, że przedstawienie się odbędzie, zamówiły róże i tulipany oraz przygotowały specjalne karteczki do kwiatów ze zdjęciem każdego artysty. I nagle w sobotę rano wiadomość – spektakl odwołany. Organizatorki zaczęły wydzwaniać do wszystkich, powiadamiać. Okazało się, że o godz. 12 artyści mają się spotkać w teatralnym bufecie i my możemy do nich dołączyć. Kto mógł, biegł do teatru, i tam, stremowani i przejęci, wkroczyliśmy z kwiatami do bufetu na I portierni. Niespodzianka okazała się udana – zaskoczeni artyści wyrażali radość, jaką sprawiło im nasze pojawienie się, podkreślali, że po raz pierwszy przydarzyło im się coś tak niezwykłego. Mieliśmy przyjemność wręczyć kwiaty specjalnie przybyłym na gościnne występy zagranicznym artystom – Amerykaninowi Rockwellowi Blake’owi i Hiszpanowi José Manuelowi Zapacie oraz Agnieszce Dondajewskiej, Magdalenie Idzik, Annie Karasińskiej, Edycie Piaseckiej, Elżbiecie Wróblewskiej, Rafałowi Bartmińskiemu, Jarosławowi Brękowi, Mariuszowi Godlewskiemu, Mieczysławowi Milunowi, Wojciechowi Parchemowi, Andrzejowi Witlewskiemu i reżyserowi Tomaszowi Koninie. Nieco później dołączył do nas również maestro Alberto Zedda. Zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia i spędziliśmy czas na miłej rozmowie, tym razem nie rozdzieleni światłami rampy. Tak jak podróżni w gospodzie pod Złotą Lilią, którzy choć nie dojechali do Reims, przeżyli coś niezapomnianego, tak i my będziemy mieli co wspominać. Mamy nadzieję, że wkrótce znów wyruszymy w podróż do Reims – oni na scenie, my na widowni.

Katarzyna Walkowska