Trubadur 2(31)/2004 (Dodatek Moniuszkowski) Strona główna

To wspaniale mieć takiego patrona konkursu
Rozmowa z Johnem Allisonem,
redaktorem naczelnym Opera

- “Trubadur”: Jest Pan częstym gościem w warszawskim Teatrze Wielkim - Operze Narodowej. Czy Warszawa ma szansę stać się ważnym ośrodkiem operowym?

- John Allison: Absolutnie tak. Jestem tu dość często i dobrze znam wasze przestawienia. Myślę, że warszawski Teatr Wielki, chociaż nie tak znany jak La Scala czy Covent Garden, ma wspaniałe spektakle i interesujące produkcje. Warszawa ma w ogóle dosyć ciekawe życie muzyczne i podoba mi się tutaj.

- Czy lubi Pan muzykę Moniuszki?

- To wspaniale mieć takiego patrona konkursu. Nie jest to muzyka łatwa, ale fantastyczna. Myślę, że zdecydowanie odpowiednia dla młodych śpiewaków, ma wyzwania wokalne, ale nie jest ciężka do śpiewania. Aby ją wykonać, nie trzeba mieć głosu wagnerowskiego. Jest to ważny polski kompozytor, który napisał także bardzo wiele pieśni. I to wspaniałe, że właśnie jego postać stoi w centrum konkursu muzycznego, co prawdopodobnie przypomina ludziom o jego twórczości. Szczególnie pieśni, których tu słuchamy. Jestem naprawdę szczęśliwy, że mogę tu być i słuchać Moniuszki.

- W składzie jury konkursu zasiadają przede wszystkim śpiewacy. Na świecie, w wielu konkursach mamy także dyrektorów oper i agentów muzycznych. Kto z nich, Pana zdaniem, ocenia bardziej obiektywnie?

- Prawdopodobnie śpiewacy, którzy robią to niejako automatycznie. Przecież to oni posiadają najgłębszą znajomość techniki wokalnej! Ale w składzie jury musi istnieć pewna równowaga, dobrze mieć krytyków, którzy zwracają uwagę na inne rzeczy, niż tylko za technikę, dobrze jest mieć pianistów, którzy pracują na co dzień ze śpiewakami. To dobrze, że jury przewodniczy dyrygent. Należy mieć ludzi z różnych specjalności, niemniej jednak uważam, że większość stanowić powinni śpiewacy.

- Czy łatwo jest oceniać śpiewaków i wspólnie dojść do porozumienia i ostatecznego werdyktu?

- Łatwo jest oceniać nam, poszczególnym członkom jury, łatwo jest uzasadnić, co myślimy o danym uczestniku. Ale jak mamy tak wielu członków jury, wspólna ocena jest bardzo ciężka. Dlatego myślę, że pracowaliśmy w najlepszy możliwy sposób. Najlepszym rozwiązaniem okazała się matematyka. Punktowaliśmy śpiewaków. Jest tak wielu śpiewaków w jury, i tak wielu członków jury, że poprzez dyskusję prawdopodobnie nigdy nie doszlibyśmy do porozumienia. W małym składzie jury być może moglibyśmy zacząć rozmawiać. Ale tu mamy też ludzi z różnych części świata, każdy ma własny gust i smak… Niektórzy mogliby bardziej faworyzować niektórych śpiewaków. A ocenianie poprzez punkty sprawdza się bardzo dobrze.

- Jakie są Pana ogólne wrażenia z konkursu?

- Jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem. Poziom uczestników, szczególnie w finale, był bardzo wysoki. Oczywiście żal mi niektórych wokalistów, którzy nie doszli do finału, myślę, że oni też byli bardzo dobrzy. Myślę, że to bardzo ważny i bardzo trudny konkurs.

Rozmawiał Tomasz Pasternak