Trubadur 2(31)/2004 (Dodatek Moniuszkowski) Strona główna

Produkcje ze stajni?

Podobno podczas Konkursu Moniuszkowskiego chcemy obcować ze sztuką. Podobno marzymy o tym, żeby słuchać wielkich indywidualności wokalnych. Czemu więc nawet w pochlebnych komentarzach co raz była mowa nie o występach, lecz produkcjach śpiewaków? W ustach artystów słowo to oznacza zrozumiały dystans wobec własnych osiągnięć, używane jest także w odniesieniu do spektaklu, który faktycznie wymaga wyprodukowania wielu rzeczy. Co produkuje śpiewak? Sztukę? Wstydliwe emocje słuchaczy? Niektórzy artyści “się produkują”, ale – dotychczas – nie było to stwierdzenie wyrażające podziw... Popularna była także terminologia sportowa. Zestawienia liczby śpiewaków z poszczególnych krajów miały pierwszeństwo przed informacjami o rodzajach głosów i wieku uczestników, dużo istotniejszymi z artystycznego punktu widzenia. Konkurencję quasi-zespołową, jaką jest najwyraźniej śpiew solowy, najlepiej trenować w stajni, oczywiście jako lider, a nie zawodnik, którego głównym zadaniem jest np. zmęczenie peletonu. Niestety, obecność reprezentantów stajni z Sankt Petersburga (czytaj: Akademii Młodych Śpiewaków Teatru Maryjskiego) miała też swoje przykre strony – burzyła nieco statystyczny ład, bo nie do końca wiadomo, czy Władymyr Moroz sukces odniósł w barwach Białorusi, czy Teatru Maryjskiego, a także czy Wojciech Ziarnik odpadł w II etapie jako Polak, czy jako stażysta petersburskiej akademii?

(AW)