Trubadur 4(37)/2005 Strona główna

Walkiria w Warszawie

Bardzo, bardzo cieszymy się, że wybraliśmy się ze Szwajcarii do Warszawy. Byliśmy naprawdę szczęśliwi, siedząc – pośród wielu polskich wielbicieli Placida Dominga – w imponującym i pięknym Teatrze Wielkim. Wiemy, że bilety rozeszły się bardzo szybko – jakże by inaczej! – musieliśmy naprawdę walczyć o nasze cenne miejsca.

Cóż to był za wspaniały, niezapomniany wieczór ten „Plácido Domingo – koncert”, jak nazwał to teatr! Oczywiście występ Plácida Domingo był głównym magnesem, ale nie był to koncert. Nie, to było wyjątkowe wykonanie całej Walkirii. Semisceniczne, ponieważ Domingo grał niemal tak, jak w pełnym spektaklu, a pozostali śpiewacy zainspirowani przez niego także wykazali się świetnym aktorstwem.

Domingo emanuje energią, jest w znakomitej kondycji. Jego ciepły, ekspresyjny i bardzo dramatyczny głos budził żywiołowy entuzjazm publiczności, a występ nagrodzony był burzliwą owacją na stojąco. Zasłużoną, oczywiście. Pozwolił nam dogłębnie zrozumieć nieszczęsnego, ściganego, lecz szczęśliwie zakochanego Zygmunda, zabitego przez swego ojca Wotana.

Po koncercie na środku drugiego balkonu pojawił się trzymany przez polskich wielbicieli opery biały transparent z czerwonym napisem Plácido We Love You!. Świetny pomysł. Tak, wszyscy naprawdę kochamy niezwykłego Plácida Dominga, niepowtarzalnego artystę i niepowtarzalnego człowieka.

Ale Domingo nie mógłby śpiewać Walkirii bez dyrygenta, orkiestry i oczywiście innych śpiewaków. Jacek Kaspszyk jest bardzo kompetentnym, odważnym dyrygentem i pewną podporą zespołu. Orkiestra grała wspaniale, choć przygotowała Walkirię tylko na tę specjalną okazję. Pozostali śpiewacy byli także znakomici – Rosjanie Mlada Khudoley, Olga Savova i Evgenij Nikitin i Polka Elżbieta Kaczmarzyk-Janczak. Nikt nas nie rozczarował. Przypuszczamy, że wszyscy byli szczęśliwi, mogąc wystąpić ze sławnym Plácidem Domingiem, więc dali z siebie wszystko.

Jesteśmy pewni, że zapamiętamy na zawsze ten piękny, nieziemski wieczór i zachowamy o nim wspaniałe wspomnienia. Mamy nadzieję, że Plácido Domingo wróci jeszcze do Polski przy innej okazji.

Beatriz i Nikolas Lewy (tłum. Agata Wróblewska)