Trubadur 2(47)/2008 Strona główna

Polskie nowości płytowe

Sycylijski dramat, jak sam kompozytor nazywał swe dzieło, powstawał w latach 1918-1921, w trudnym dla kompozytora okresie. Narastające w nim problemy, dotyczące zagadnień moralnych i filozoficznych, znalazły częściowo ujście i rozładowanie w szeroko zakreślonej powieści Efebos. Wspominam o tym, bowiem można mówić o wyjątkowej zbieżności szczegółów powieści i opery Król Roger, komponowanej właśnie w tym czasie. Własny dramat wyboru między chrześcijańskimi normami etyki seksualnej, akceptowanymi społecznie, a miłością platońską przenosił do szkiców literackich i muzycznych (M. Komorowska: Szymanowski w teatrze). Reżyser wrocławskiego spektaklu, Mariusz Treliński, będący niewątpliwie wielką indywidualnością pośród współczesnych polskich, i nie tylko, reżyserów operowych, dokładnie zgłębił genezę powstawania opery i targające kompozytorem podczas jej tworzenia rozterki. Powstała w ten sposób Trelińskiego wizja Króla Rogera, szanująca libretto Jarosława Iwaszkiewicza, ale odbiegająca od miejsca i czasu akcji z niego wynikających. Będąc zwolennikiem tradycji w przekazywaniu dzieł operowych, szanuję jednak koncepcję reżysera (nawet do końca nie rozumiejąc niektórych propozycji scenicznych) i jego prawo do własnego kształtu inscenizacji, nie zawsze zgodnego z intencjami autorów dzieła. Chciałbym jednak podkreślić, że inscenizacja wrocławska (Mariusz Treliński – Boris Kudlička – Wojciech Dziedzic) robi wrażenie, jest konsekwentna w swym uwspółcześnieniu i nie pozbawiona owej siły oddziaływania na widza.

Przejdźmy zatem do muzycznego wykonania spektaklu. Jest truizmem, iż muzyka Króla Rogera ma wyjątkowo masywne brzmienie, wymaga kulminacji dynamicznych, olbrzymiego ładunku emocjonalnego, różnicowania barw, a równocześnie bardzo wyrazistego eksponowania solówek instrumentalnych. I to wszystko przekazała Ewa Michnik, prowadząc orkiestrę. I w dodatku nigdy nie przykrywała jej brzmieniem śpiewaków. Spośród nich na pierwszy plan wybijał się odtwórca roli tytułowej, Andrzej Dobber. To piękny głos o dramatycznym zabarwieniu, pełen siły, blasku i nośności. Szlachetny w barwie, subtelny w niuansach. Stworzył przekonywającą postać targanego rozterkami władcy, jego finałowe Słońce, słońce na długo zostanie w pamięci słuchaczy. Niełatwą partię Pasterza brawurowo zaśpiewał Pavlo Tolstoy. Ten ukraiński artysta dysponuje lirycznym tenorem, bardzo dźwięcznym w brzmieniu, bezbłędnie prowadzonym. Znakomicie podawał niełatwy przecież tekst Iwaszkiewicza. A i aktorsko trudno mu cokolwiek zarzucić. Partię Roksany śpiewa Aleksandra Buczek. Jej głos, choć jest to sopran liryczny, jest jednak dostatecznie nośny, aby być słyszalnym nawet w scenach zbiorowych. Artystka śpiewa kulturalnie, bez próby forsowania głosu. Edrisi Rafała Majznera był może najbardziej orientalną postacią tej inscenizacji, głównie zresztą za sprawą kostiumu, ale też i wyrazu aktorskiego kreowanej partii.

Całe przedstawienie ma zdecydowany charakter rozwijającego się dramatu, pełnego zresztą napięć.

Omawiane nagranie, prócz całego spektaklu, zawiera także fragmenty prób oraz rozmów z realizatorami i wykonawcami.

Karol Szymanowski: Król Roger, Soliści, Chór i Orkiestra Opery Wrocławskiej dyr. Ewa Michnik nagr. live: TVP/PWA, 28.03/1.04.2007r., DVD, 111’45’’

***

Choć z myślą skomponowania scenicznego dramatu muzycznego Szymanowski nosił się od dawna, Hagith (op.25) powstała w 1912 roku. Libretto opracował Felix Dörmann (1877-1928), niemiecki pisarz, poeta i dramaturg. Polskiego przekładu dokonał niewidomy poeta lwowski, Stanisław Barącz. W libretcie wykorzystana została treść biblijnego przekazu o starości króla Dawida i dziewczynie Abiszag. Imiona bohaterów zostały oczywiście zmienione, wprowadzono dodatkowe postaci oraz chór jako komentatora akcji. Podobno nad partyturą kompozytor pracował bez entuzjazmu, uważał pracę tę za wymuszoną, którą był jednak winien swemu dobroczyńcy, księciu Władysławowi Lubomirskiemu.

O muzyce Hagith pisze muzykolog, Tadeusz A. Zieliński: tkwi ona mocno w stylu niemieckiego ekspresjonizmu, pokrewna R. Straussowi, a trochę też i Schönbergowi. Nie brak jej silnego dramatyzmu i ostrych, nowocześnie brzmiących fraz i gestów orkiestry o najwyższym napięciu. Ale są i harmonie łagodniejsze, bardziej konwencjonalne.

Hagith nie miała szczęścia do scenicznych prezentacji. Inscenizacja wrocławska jest dopiero piątą w prawie 100-letniej historii dzieła. Prapremiera miała miejsce w TW w Warszawie dopiero w 1922 roku, potem wystawiła ją Opera w Darmstadt (1923), Opera Śląska (1962) i Krakowska (1964). Omawiane nagranie jest zapisem spektaklu z kwietnia 2007 roku (w reżyserii Michała Znanieckiego). Już początek dzieła, piękny w swych motywach, ukazuje bardzo dobre przygotowanie muzyczne, świetną grę orkiestry (nigdy nie kryjącą, nawet w forte, głosów) i sprawną rękę dyrygenta Tomasza Szredera. Czołowe partie (obu Królów) Szymanowski powierzył tenorom. Starego Króla śpiewał Taras Iwaniv, a młodego Adam Zdunikowski. Obaj doskonale interpretowali swe partie, zdecydowanie różniąc się timbrem swych głosów: Ivaniv – dramatyczny, ciemny w brzmieniu, nośny; Zdunikowski – liryczny, szlachetny w dźwięku, piękny w barwie. Tytułowa Hagith Wioletty Chodowicz ukazała w pełni życiowe dojrzewanie bohaterki, stopniowo uzmysławiającej sobie konieczność ofiary. Artystka dysponuje mocnym, świeżym w brzmieniu, ładnym głosem sopranowym.

Myślę, że rejestracja video tej inscenizacji, i opublikowanie jej, okazała się pomysłem cennym i godnym uwagi.

Karol Szymanowski: Hagith, Soliści, Chór i Orkiestra Opery Wrocławskiej, dyr. Tomasz Szlezer DUX, DVD, nagr. Live IV.2007 r., ca.80’

Jacek Chodorowski