Trubadur 1(50)/2009 Strona główna

O jedno słowo za dużo?
Pierwsza premiera w TW-ON pod nową dyrekcją (14 lutego 2009)

Miała być Hrabina, a jest Verbum nobile (libretto Jana Chęcińskiego). Kompozytor ten sam, ale już nie sam. Reżyser Laco Adamik dodał mu partnera i w ten sposób powstały Dwa słowa: Wieczór operowy w 2 częściach, złożony z opery w jednym akcie Stanisława Moniuszki i epizodu lirycznego w 2 obrazach Aleksandra Tansmana zatytułowanego Przysięga (Le serment). Ten – moim zdaniem – sklecony na siłę, nieco sztuczny twór to swoiste wariacje na temat bo słowo musi być święte, połączone wziętą z Tansmana osobą Narratora, ucieleśnioną przez aktora (w I obsadzie Paweł Deląg, w II Piotr Siwkiewicz).

Spektakl rozpoczyna się bardzo udanym Prologiem, w którym wspomniany Opowiadacz, za pomocą czarodziejskiej skrzynki, wywołuje duchy szlacheckich bohaterów Moniuszki, wyobrażone przez Mimów (układ pantomimy Marek Derlaciński), w ten sposób przedstawiając widzom nieistniejący już świat kontuszy. Piękne stylizowane kostiumy utrzymane są w czarno-biało-szarej tonacji, co nadaje tej scenie, odgrywanej na czymś w rodzaju jarmarcznego wózka-teatrzyku, charakteru sennego, zamglonego wspomnienia z bardzo dalekiej przeszłości (dużo dawniejszej niż XIX wiek Moniuszki). Obraz ten koresponduje stylistycznie z II częścią Dyptyku, gdzie również Narrator komentuje wydarzenia sprzed lat, uwalniając niejako zaklęte w murach opuszczonego ni to zamku, ni to dworku, ni to we Francji, ni to w dawnej Polsce, osoby tragedii rozegranej tam przed laty. Przysięga Tansmana powstała jako opera radiowa (w 1954 premiera w Radio France) – stąd postać Narratora odgrywała bardzo istotną rolę swoistego medium, przekazującego wyobraźni słuchacza intencję autorów (libretto Dominique Vincent oparte zostało na prozie Balzaka). Zarówno ówczesny słuchacz, jak i dzisiejszy widz może ulec sugestii uczestniczenia w seansie spirytystycznym.

W przedstawieniu Laco Adamika najbardziej niespójny wydaje się być stosunek wykonawców do obu kompozytorów. Odniosłam wrażenie (być może mylne), że nie bardzo wierzą oni w siłę muzyki Moniuszki. Verbum nobile nie jest może istotnie szczytowym osiągnięciem kompozytora. Daleko mu do znakomitej konstrukcyjnie Halki wileńskiej czy nawet – docenionej niedawno przez „samego” Marka Minkowskiego, bądź co bądź cudzoziemca, choć o polskich korzeniach - Bajki, nie mówiąc o balladach czy pieśniach, w których Moniuszko niejednokrotnie osiągnął prawdziwe mistrzostwo. Tym niemniej w tym krótkim utworze znalazło się kilka naprawdę udanych „przebojów”, jak choćby dumka Zuzi czy polonezowa aria Dam ci ptaszka, jakich mało Marcina Pakuły, ojca Stanisława, brawurowo zaśpiewana w TW-ON przez Adama Kruszewskiego, który – jako jedyny w I obsadzie – pokazał, jak należy śpiewać Moniuszkę. Iwona Sobotka (Zuzia), obdarzona licznymi walorami, nie tylko głosowymi, niestety chyba nie czuje jeszcze tej muzyki. Dużo lepiej sprawdziła się w tej roli Marta Boberska, nieźle „wytrenowana” dzięki swym „staropolskim” doświadczeniom z WOK. Co gorsza, również dyrygent (Michał Dworzyński) prowadził orkiestrę jakby bez wiary w wartość prezentowanej muzyki. Zdecydowanie lepiej wypadła zatem muzycznie Przysięga. Dyrygent nabrał werwy, a orkiestra wyraźnie się ożywiła. W obu obsadach znakomicie wypadły panie śpiewające partię Béatrice. Przypomnę, że były to: Iwona Hossa oraz Anna Karasińska, zbyt rzadko dotychczas doceniana w TW-ON. Bardzo podobał mi się też w II obsadzie Andrzej Witlewski w roli Hrabiego.

Wizualnie niezmiernie mnie rozczarowały: scenografia (Barbara Kędzierska) i kostiumy w Verbum nobile. Po raz kolejny akcja rozgrywa się w kawiarni, a śpiewacy ubrani są we - wszechobecne ostatnio na wszystkich scenach operowych - garnitury. Adam Kruszewski, niczym mafioso, biega po scenie z walizką (pieniędzy?), której prawie nie stawia. Rekwizyt ten ma chyba nawiązywać do plakatu reklamującego spektakl, na którym ometkowana dziewczyna – lalka Barbie sugeruje, że w dzisiejszych czasach liczy się głównie seks i kasa. Zuzia nosi strój do konnej jazdy i zachowuje się jak współczesna nastolatka. Dykcja wykonawców pozostawia wprawdzie wiele do życzenia (tu znów chlubny wyjątek stanowi Adam Kruszewski, a w II obsadzie Marta Boberska), ale – chyba niestety! – tekst możemy czytać na tablicy świetlnej i to, co widzimy, pasuje do niego jak pięść do nosa. Naprawdę szkoda, że autorzy kostiumów (Magdalena Tesławska, Paweł Grabarczyk) nie poszli w stronę kontusza (sugerowaną w Prologu). Myślę, że – paradoksalnie – postacie nabrałyby wówczas autentyzmu i przede wszystkim wigoru, a muzyka – tempa. Najgorzej wychodzi na tym Moniuszko! Można odnieść wrażenie, że jego jednoaktówka posłużyła tylko jako pretekst do wystawienia zbyt krótkiej na zapełnienie całego wieczoru Przysięgi.

W tym kontekście II część Dyptyku jawi się jako uczta dla oka (na przykład pomysł na suknię Béatrice jest doprawdy smakowity) i - z niewielkimi wyjątkami – dla ucha. Przy okazji muszę pochwalić całkiem niezły akcent większości śpiewaków (utwór wykonywany jest po francusku) – a to na polskich scenach wyjątkowa rzadkość! W sumie: warto wybrać się na OBA słowa; dobrze, że przedstawienie będzie jeszcze grane jesienią, choć chyba tylko 2 razy.

Ewa Tromszczyńska

PS Etiuda stanowiąca Prolog otworzyła wieczór teatralny zatytułowany Modern Mime Evening, stworzony specjalnie na 9 edycję Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Mimu w Teatrze Na Woli, pomyślany jako konfrontacja różnych technik, stylów i form w teatrze pantomimy. Do udziału w spektaklu zaproszeni zostali aktorzy prowadzący festiwalowe warsztaty, z Hiszpanii, USA, Francji i Polski, oraz uczestnicy tegorocznej edycji Szkoły Współczesnej Pantomimy.

Tym razem uwertura Moniuszki zabrzmiała z taśmy, a mimowie wystąpili bezpośrednio na scenie, zyskując przestrzeń i większą swobodę ruchów. Stonowane kostiumy wzbogacono czerwonawym światłem.

W oderwaniu od spektaklu w TW-ON fragment ten - już nie tak nostalgiczny - nabrał więcej komizmu, a publiczność, szczelnie wypełniająca teatr, przyjęła go bardzo ciepło, słusznie nagradzając rzęsistymi brawami