Trubadur 4(13)/1999 Strona główna

Każdy śpiewak powinien dobrze znać swój głos
Rozmowa z Olgą Pasiecznik

W dniach 12-15 września 1999 w ramach Wieczorów Lisztowskich dwie siostry-artystki, Olga i Natalia Pasiecznik, odwiedziły z koncertem cztery dolnośląskie miasta: Brzeg, Wrocław, Oborniki Śląskie i Nysę. Koncerty prowadził i słowo o muzyce wygłosił prezes Towarzystwa im. Ferenca Liszta, Juliusz Adamowski. Koncert wrocławski był ponadto 58. Koncertem Dedykowanym Sprawnym Inaczej. Program stanowiły utwory Griega, Liszta, Rachmaninowa i Chopina. Nie były to jednak wyłącznie utwory wokalne. Pani Natalia Pasiecznik wykonała brawurowo dwa preludia: G-dur i a-moll z op. 32 Rachmaninowa oraz piękne, nastrojowe Preludium cis-moll op. pośmiertne Chopina. W pieśniach zaś akompaniowała siostrze, która w swych interpretacjach dała dowód wielkiego kunsztu wokalnego, a szczególnie – siły dramatycznego wyrazu. Po koncercie w Saloniku Czterech Muz w Obornikach Śląskich poprosiłem Panią Olgę Pasiecznik o rozmowę.

Trubadur: Wiele osób kojarzy Pani działalność artystyczną głównie z muzyką dawną. Tymczasem, jak się okazuje, Pani repertuar jest bardzo szeroki. Czy ma Pani swoją ulubioną epokę albo kompozytora? Jakie są Pani najbliższe plany repertuarowe?

– Olga Pasiecznik: Każdy śpiewak powinien dobrze znać swój głos – jego możliwości, paletę, wolumen – i stosownie do niego dobierać sobie repertuar. Owszem, niektórzy specjalizują się w wykonywaniu np. muzyki barokowej, ale i oni chętnie czasem sięgają po stylistyczną odmianę, ponieważ w wielu epokach można znaleźć wiele utworów dla siebie, wypełnić je własną osobowością. Dlatego szukam odpowiedniego dla mnie repertuaru także w muzyce XIX wieku, operze werystycznej czy współczesności. Nie można oczywiście przekroczyć swoich możliwości wokalnych – śpiewanie nie może zaszkodzić głosowi. Moim ulubionym kompozytorem jest Jan Sebastian Bach, dlatego wybieram takie pozycje, które nie nadwyrężą mojego głosu i pozwolą mi powracać do repertuaru Bachowskiego. Przy wyborze repertuaru dla siebie można sugerować się czyimiś doświadczeniami, można korzystać z nagrań, ale tylko wtedy, gdy zna się dany utwór i ma się własny punkt widzenia. Czasami też kierowałam się intuicją – głównie w muzyce współczesnej, kiedy utwór był wykonywany po raz pierwszy.

W tym roku planuję wystąpić w Nieszporach… Monteverdiego, Paukenmesse Haydna, a z oper – w Koronacji Poppei Monteverdiego oraz Imeneo Händla podczas Festiwalu Oper Barokowych w Warszawie. Oprócz tego będę śpiewać w prawykonaniu nowej opery Krzysztofa Knittla i Johna Kinga w ramach Warszawskiej Jesieni i występów w Nowym Jorku. Poza tym – Requiem Faurégo w Krakowie, recital z Ewą Pobłocką w Warszawie, recital pieśni Schuberta i Wolfa, wyjazdy zagraniczne m.in. do Petersburga, Helsinek… No i tournée z Weselem Figara do Japonii.

Prowadzi Pani niezwykle bogate życie koncertowe, ale oprócz tego znajduje Pani czas na działalność pedagogiczną. Jest Pani w tej dziedzinie związana z Wrocławiem, o czym świadczy tegoroczny kurs na Akademii Muzycznej.

To był pierwszy taki kurs, który prowadziłam przed publicznością. I mam nadzieję, że nie ostatni. Dotychczas udzielałam wprawdzie studentom różnych rad i wskazówek, ale nigdy nie odbywało się to przy pełnej sali. A było warto, bo kurs okazał się bardzo pożyteczny dla obu stron, otrzymałam mnóstwo telefonów, wiele osób było wdzięcznych. To wspaniałe móc tak podzielić się z innymi, dlatego myślę, że podobny kurs jeszcze się powtórzy.

Wrócę jeszcze na chwilę do Pani repertuaru. Zaśpiewała Pani dzisiaj na bis coś ze swojej muzyki rodzimej – piękną ukraińską Pieśń słowiczą. Czyj to był utwór? Czy nie jest to pieśń Łysenki?

Nie, to utwór trochę późniejszego kompozytora, żyjącego na przełomie XIX i XX wieku, Kosa-Anatolskiego. Chętnie śpiewam muzykę ukraińską, zwłaszcza że jest ona prawie nieznana w Polsce. A przecież jest tyle wartościowych pozycji, jak pieśni Łysenki czy jego opery, jak np. Taras Bulba

…albo też opera Zaporożec za Dunajem Semena Hułaka-Artemowskiego…

– O! Pan dobrze zna muzykę ukraińską! Tak, to była pierwsza profesjonalna opera ukraińska. Jednak najwybitniejszym kompozytorem ukraińskim był Mykoła Łysenko. Jego twórczość, związana z folklorem, znaczy dla Ukraińców tyle, co dla Polaków twórczość Moniuszki. Szkoda, że kultura ukraińska jest tak mało znana – za czasów radzieckich zawsze była traktowana jak kultura drugo-, albo i trzeciorzędna.

A czy dokonuje Pani nagrań utworów kompozytorów ukraińskich?

Tak, nagrałam na płytę kompaktową utwór współczesnego kompozytora Jurija Łaniuka – Symfonię na głos i orkiestrę “Skarga ciernia”. A w planie razem z siostrą mamy nagranie pieśni na głos z fortepianem właśnie klasyka muzyki ukraińskiej – Mykoły Łysenki.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Wojciech Kral