Trubadur 2(35)/2005 Strona główna

Własne zdanie
Brawa dla Redakcji

Nawiązując do polemiki z ostatniego numeru Trubadura, pragnę wyrazić swoje zdanie.

Zawsze bardzo się cieszę, jeżeli znajduję grupę ludzi kochających operę – nawet gdy nie bardzo się na niej znają, lecz lubią słuchać i oglądać tego rodzaju sztukę – dlatego bardzo się cieszę, że należę do OKMO, gdzie mogłam poznać wielu ciekawych i serdecznych ludzi oraz nawiązać wiele przyjaźni, poznać wspaniałych artystów. Dlatego jest mi bardzo przykro, że w naszym Klubie klubowicze krytykują swoich kolegów, a nawet się z nich wyśmiewają – nie jest to celem Klubu, po raz kolejny odsyłam do przestudiowania statutu „Trubadura”. Znam pana Niedźwiedzia jako wielkiego pasjonata opery i z tego względu bardzo go lubię, lecz jestem bardzo zaskoczona jego postawą wobec własnych kolegów klubowych. Zawsze mu zazdrościłam, że ma możliwości, jakich ja nie mam, aby być tak często w Teatrze Wielkim i mieć kontakt z klubowiczami w innym mieście – mnie tego bardzo brakuje.

Czy wszyscy Trubadurowicze są aż takimi znawcami, aby krytykować kolegów, którzy mają inne zdanie na temat oglądanego przedstawienia? Ja sama – a znam i innych, którzy myślą podobnie, bardzo chętnie dyskutuję oraz słucham opinii melomanów na temat oglądanego przedstawienia, aby porównać swoje własne wrażenia; przez to cały czas uczę się odbioru opery. Przecież każdy ma prawo do własnej opinii, a być może oni mają rację. Jeśli się z nimi nie zgadzam, to nie powód, aby ich atakować.

Ostatnia bytomska Halka również wywołała dyskusję i różne opinie – nie znaczy to, abyśmy przestali się lubić i krytykowali kolegów mających inne zdanie. Powinno łączyć nas coś wyższego: miłość i pasja do sztuki, jaką jest opera. Często w życiu spotykam się ze zdziwieniem, gdy mówię, że chodzę do opery, ale zauważam też, że i patrzą na mnie trochę inaczej, jak gdyby z zazdrością, że rozumiem i kocham coś, co dla innych jest tak trudne. Staram się, aby moje prawie dorosłe wnuki pokochały operę, wprowadzam je w świat opery i to jest zadanie dla klubowiczów. Przypominam, że klub „Trubadur” powstał z inicjatywy ludzi młodych – studentów, taka inicjatywa w dzisiejszych czasach jest ewenementem. Podczas przedstawienia Łucji z Lammermooru, w której gościnnie wystąpił znakomity Mariusz Kwiecień, gdy zapowiedziano wręczenie artyście nagrody im. Andrzeja Hiolskiego, a następnie nasze koleżanki klubowe z Warszawy przy owacjach na stojąco wręczały tę nagrodę, byłam dumna z tego, że jestem członkiem Klubu „Trubadur”, a publiczność krakowska usłyszała o istnieniu takiego klubu.

W Krakowie niedawno powstało Stowarzyszenie Miłośników Opery Krakowskiej. Stowarzyszenie powstało z inicjatywy stałych bywalców opery. Niektórzy członkowie „Trubadura” przystąpili do tej grupy, aby połączyć siły, korzystać z doświadczeń, wspólnie pracować, a nie rywalizować, gdyż mamy jeden cel – ukochanie opery i przybliżanie tego gatunku innym, a zwłaszcza młodzieży. Myślę, że nasza współpraca pozwoli osiągnąć ten cel, a „Trubadur” pomoże nowemu raczkującemu stowarzyszeniu.

Przesyłam serdeczne pozdrowienia dla Redakcji oraz uznanie za odpowiedź na zarzuty pana Niedźwiedzia.

Małgorzata Rakowska